Wypaliło się

 

    Darek zawsze mi powtarzał:

-Zobaczysz, wypali się... cierpliwości.

Siedziałem u niego na kanapie, wydawało mi się, że mam już formę malutkiej kulki, ściśniętej do neutronowych rozmiarów siłami potężniejszymi niż grawitacja, poczuciem rozpaczy, samotności, winy, klęski. Przesiedziałem u Darka na kanapie sporo dni, czułem się tam bezpiecznie. Kiedy zapadałem się  w jeszcze mniejszą kulkę, Darek cierpliwie powtarzał:

-Wypali się, zobaczysz.

Zbliżał się koniec roku, obawiałem się nadchodzącej bieszczadzkiej zimy i przyszedł ten dzień niespodzianie i nagle, poczułem się lekki, jakby ustąpiła grawitacja. Spojrzałem za okno swojego domu na górze Horb i dotarło to do mnie, dotarło do mnie, że się wypaliło. Poczułem się wolny. Z nieba leniwie opadały pierwsze płatki śniegu, powiedziałem do siebie:

-Cieszę się, że przyszłaś Zimo i cieszę się, że się wypaliło.

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R