Władek wkurwiony na życie

 

 

      Wchodzę do Darka, posiadywanie przy kominku w jego towarzystwie przynosi mi ulgę. Na fotelu naprzeciw drzwi siedzi Władek. Na przywitanie zwraca się do mnie:

-Rafałku, tak mnie już wkurwia życie, że nawet nie wiesz jak bardzo mnie ono wkurwia. Ja się już nażyłem. Wszystko, co miałem przeżyć już przeżyłem: piłem wódkę z prawdziwym generałem, uratowałem kiedyś w górach gościa, a on mnie jeszcze opierdolił „na chuj mnie ratowałeś.

Władek zmarszczył charakterystycznie swą szlachetną fizjonomię i podsumował:

-Wszystko mnie dzisiaj wkurwia, łącznie z moim życiem.

-Będzie lepiej. - pocieszam go.

Na usprawiedliwienie tego stanu rozedrgania przywołuję banalny argument, że to dzisiaj taki ciężki, przednówkowy, marcowy dzień.

-Pierdolę takie dni, jak się wkurwię to nie pojadę przez miesiąc na dializy i będę wyzwolony. - zakończył sprawę Władek.

Po godzinie odwiozłem go do domu. Patrzyłem z samochodu, przedzierając się wzrokiem przez mrok nocy, jak Władek wchodzi po schodach do swojego domu i życzyłem, żeby mu przeszło to wkurwienie na życie, bo to niekomfortowy stan umysłu. Wiem coś o tym, bo też jestem na nie wkurwiony.

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R