Wkurwienie meteorologiczne
Darka nie było w domu cały dzień, od rana podróżował i ogarniał sprawy istotne dla jego istnienia. Obowiązki gospodarza pełnił obywatel pies o wdzięcznym imieniu Heja-Chuja, a ja nazywam go Małym Wilkiem. Drzwi były otwarte, wszedłem, by schronić się przed szarym zmierzchem przedwiosennego schyłku dnia. Usiadłem na kanapie, Heja od razu wdrapał się i przylgnął swym ciepłem. W milczeniu czekaliśmy na Darka. Po około godzinie wpadł energicznie do chałupy i wybudził nas z letargu, w który zapadliśmy. Wybudził nas jednoznacznym stwierdzeniem:
-Ale jestem wkurwiony.
-Na co? - zapytałem.
-Tak ogólnie, to chyba wkurwienie meteorologiczne. - określił naukowo Darek rodzaj swego stanu emocjonalnego.
-Tak, dzisiaj jakieś takie pojebane ciśnienie, ja też kiepsko się czuję. - przyznałem mu rację.
Po prostu wkurwienie meteorologiczne.
R