Staff car – studebaker naszego dentysty
Życie może być obsesją, życie być może jest obsesją, codzienna potrzeba otwierania powiek być może jest czymś na podobieństwo powielanego w nieskończoność obsesyjnego szaleństwa. Byliśmy dziećmi – ja, Darek i inni towarzysze naszej podróży przez ciśniański tunel czasoprzestrzenny – tak, wtedy byliśmy dziećmi. Codziennie spotykaliśmy się na niekończących się obsesyjnych zabawach w życie: biegaliśmy, skakaliśmy, budowaliśmy w sianie kryjówki, graliśmy w klasy. Obsesyjnie bawiliśmy się w to życie, które wtedy nie wydawało nam się obsesją, wydawało nam się czymś naturalnym i oczywistym. Obok naszego świata funkcjonował świat dorosłych, jednym z reprezentantów tych równoległych uniwersum był nasz wiejski dentysta. Codziennie po pracy znikał w swoim garażu i obsesyjnie klepał osobowego studebakera – staff car z wojennego demobilu. Zaglądaliśmy przez małe okienka i obserwowaliśmy jak Pan Dentysta w czarnych spawalniczych okularach rozgrzewa blachy acetylenem, a później wali w nie młotkiem. Dzień w dzień klepał tego studebakera, w święta i niedziele też. Ludzie we wsi przyzwyczaili się już do tego ciągłego tłuczenia młotkiem. Po latach Darek stwierdził:
-Ja już nawet nie słyszałem tego klepania, wydawało mi się oczywistym i naturalnym, że ten dźwięk należy do naszego świata.
Pan Dentysta klepał tego studebakera ponad dwadzieścia lat, po czym zniknął z nim z naszego świata. Brakowało nam tego ciągłego bum, bum, bum. Być może życie jest obsesją, być może nią jest...
R