Pustak w kościele
Początek marca nie może pozbyć się swego garnca – raz śnieży, raz świeci słońce, a wieczorem mrozi. Zmierzam do sklepu na dole, w szarościach dostrzegam samotnego Pustaka, witam się z nim ciepło, bo go lubię i szanuję jego upadek. Pytam:
-Co tam u ciebie, Olku?
-Byłem dzisiaj w kościele na mszy. - odpowiada.
-O, to ciekawe, cóż cię zwabiło do świątyni? - dociekam, bo ta historia cudownego nawrócenia mnie zaintrygowała.
Pustak kontynuuje:
-Przechodziłem sobie obok i usłyszałem przez megafon kazanie, było w intencji alkoholików, to poszedłem, bo to opowieść o mnie.
Patrzę na smutnego Olka i życzę mu, by wiara wyzwoliła go z nałogu i obłędu. Sobie też tego życzę w trochę rozszerzonej formie: żeby mnie wyzwoliła ostatecznie z mojego istnienia.
R