Przyczepa amunicyjna M-6 Bomb service
Kiedy przychodzi do ciebie przeszłość i pokazuje ci twoją przyszłość musisz zakończyć to dzisiaj, by poświadczyć, że twoja teraźniejszość jest prawdą. Lato pięćdziesiątego dziewiątego roku paliło słońcem. Mężczyzna zwiózł siano na przyczepie amunicyjnej z demobilu, używając jako ciągnika Dodge'a WC 51, którego zakupił wraz z tą przyczepą. Mieszkał sam w umarłej po wysiedleniach, bieszczadzkiej wsi. Był pierwszym żywym po jej zgonie. Chałupę i stodołę sklecił ze starych, niedopalonych, łemkowskich chyżych. Wydawać by się mogło, że osiadł w raju. Często siedział na ganku, ćmił papierosa i patrzył na szczyty połonin, po których ślizgały się cienie chmur jak cienie jego myśli. Unikał ludzi. Miał psa - duży kundel, przypominający wilka z opuszczonym ogonem i bystrym spojrzeniem wpatrywał się jak w ikonę w swojego człowieka. Byli nierozłączni. Razem przyjeżdżali do miasta powiatowego po sprawunki. Pies siedział na pace Dodge'a, nie szczekał i nie warczał, był tak samo milczący jak jego człowiek. Nikt nic nie wiedział ani o człowieku, ani o psie. Tylko to, że byli cisi, że potrzebowali spokoju. Przeszłość nieraz jest tak potężną siłą, że jest oczywistością, że przyszłość ani teraźniejszość przy niej nie przeżyje. Pod koniec września przyjechał na amerykańskim wojennym Harleyu ten drugi człowiek. Zjawili się w knajpie w mieście, kilka godzin pili wódkę, nic nie mówili, tylko pili tę wódkę i palili papierosy. Wieczorem wsiedli do Dodge'a i ruszyli w kierunku połonin. W chałupie gospodarz zapalił lampę naftową i usiedli przy stole. Ten od Harleya wyciągnął z plecaka rewolwer Nagana, położył go na stole. W pełgającym świetle wyraźnie widać było gwiazdę i wybity rok produkcji: 1941.
-Już czas. - powiedział ten od Harleya.
-Wiem. - przytaknął ten od Dodge'a. Uniósł broń ze stołu, wyszedł przed chałupę i po chwili rozległ się grom wystrzału.
Ten od Harleya siedział jeszcze chwilę, kończąc papierosa. Wstał, spakował plecak i wyszedł. Odpalił motocykl, a w żółtym, mdłym świetle reflektora pełgały cienie przeszłości.
Trumna spoczywała na jego przyczepie amunicyjnej, holował ją jego Dodge, za przyczepą truchtał jego pies, kierowcą był miejscowy strażak, a pasażerem ksiądz. Szybko się to odbyło. Ksiądz powiedział na koniec:
-Kiedy przychodzi do ciebie przeszłość i pokazuje ci twoją przyszłość, musisz zakończyć to dzisiaj, by poświadczyć, że twoja teraźniejszość jest prawdą.
R