Piotr Brzozowski wiecznie żywy
Patrzę na pracę Ryśka Kai, ilustrujące moją skromną działalność literacką, dostrzegam twarze: Mietka Nożownika, Tadka Orangutana, Janka Rapera, Andrzeja Motyla...
W książce są małe, bardzie wyraziście widać je na ścianach Nowej Sali Siekierezady, wiszące w formie plakatów. Piękne prace, w których artysta na wieki utrwalił emocje i uczucia, zatrzymał na mgnienie nasz świat. O to chyba chodzi w sztuce, by na chwilę zatrzymać świat. Patrzę w twarze umarłych i boli mnie to zawsze – przypomnienie piękna istnienia tych ludzi. Filozof Piotr Brzozowski ze wsi Żubracze zawsze powtarzał wszechwieczną swą maksymę:
-Wyrzuć, niepotrzebne.
I tak powinienem zrobić, ale nie mogę im tego uczynić, nie mogę wyrzucić ich z jednego życia jakie im zostało – z mej pamięci i serca. Wiem, że są martwi ciałem i leżą na ciśniańskim cmentarzu, ale nie dal mnie, nie dla mojej pamięci i mojego serca.
R