Jest mi zimno

 

 

    Śnieg bieli się za oknem, jak kościotrup, jest mi zimno. Obserwuję dekonstrukcję swojego ciała i rozumu. Wydaję mi się to nierealne, przez chwilę tylko wydaję mi się odległe, przez sekundę, ale całymi godzinami wydaję mi się to jak najbardziej prawdziwe. Ciągły, nieustający, narastający lęk i przerażenie, że trzeba żyć. Powielające się jak z kserokopiarki drukowane kartki z hasłem:
 Po co? Po co? Po co ?
    Jest mi zimno od samego patrzenia na moje istnienie. Depresja wsysa mnie coraz głębiej. Składam się już z samych lęków, czystego przerażenia, bezwolności ciała i duszy. Jest mi zimno, cały czas trawię swój upadek, łykam tabletki i czekam na zbawienie. Psychoanaliza mieli mi mózg jak maszynka do mięsa. Odcina mnie od rzeczywistości, nie potrafię dostrzec nic na zewnątrz. Tonę w depresji, dyskutuję z jej psychozą, mając za argumenty psychozę- jest mi zimno.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R