„Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się
śmiejecie!”
Obywatel Baflo nie
ukrywa i ja też nie ukrywam, że miał pewien ciężki etap swojego życia, ale
obywatelka wątroba pomieszkująca w organizmie obywatela Bafla
zasygnalizowała mu subtelnie, że ma już dość tak monotonnego stylu istnienia i
wymogła na Baflu radykalne zmiany. Na dzień
dzisiejszy nie spożywa on substancji procentowej i często można na niego liczyć
na froncie budowlanym i wszelakim innym, pamiętając oczywiście o pewnych jego
ograniczeniach. Wszyscy widzimy, że nasz Bafluś
reformuje się na lepsze – jego umysł stał się bystrzejszy i więcej ogarnia.
Piszę to w intencji córki Artura, bo tak ma Baflo na
imię. Dotarło do mnie, że jej rówieśnicy używają opowiadań o obywatelu Baflu w sposób niezgodny z ich intencją. Drogie
dzieciaczki, te opowieści traktują nie tyle o samym Baflu,
ale o nas wszystkich, o was też, posiadających dobre i złe przymioty. Te
opowieści traktują o niekonwencjonalnych sposobach na rozprawienie się z
otaczającą nas rzeczywistością i na miejscu Bafla
można postawić mnie, ciebie, ją, jego. Idąc za rosyjskim klasykiem pozostaje
zacytować: „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!”.
P.S. Szanujemy Bafla i
jesteśmy z niego dumni, że podjął walkę z demonami własnego życia, wspieramy go
i mamy nadzieję, że wytrwa, a wy, słodkie dzieciaczki odpierdolcie się od jego
córki.
R