U Chodora pięć stopni więcej niż na polu
Maszeruję pełen wiary w dzisiejszy dzień do pracy. Połowa stycznia już nas zastała, we wsi błogi spokój. Błękit nieba przykrył nas swym boskim nocnikiem, a słońce jaskrawo jaśnieje w nim, jak kupa pana Boga. Przed dużym sklepem Biedroń spaceruje, a nie kuca, bo jak mawia Baflo: „W ujemnych temperaturach Biedroń nigdy nie kuca, bo ciągnie mu zamróz od ziemi – po tym można przewidzieć we wsi pogodę. Jak Biedroń kuca – będzie ciepło, jak spaceruje – będzie ciągnąć mrozem”. Idę dalej, na parkingu przed
Siekierą Chodor fachowo wlewa w siebie piwo z puszki. Spostrzega mnie i na przywitanie relacjonuje:
-W nocy dowaliło minus piętnaście stopni, a u mnie w przyczepie było minus dziesięć.
-To i tak pięć stopni jesteś do przodu. – chwalę go.
Wyraźnie zadowolony Eskimos – Chodor kończy wlewać w siebie tego zimnego browara. Jak zwykle wyrzuca pustą puszkę na skarpę i pełen optymizmu dodaje:
-A na dzisiaj zapowiedzieli pod dwadzieścia stopni.
Łatwo obliczyć, że u niego w plastikowej samochodowej przyczepie będzie minus piętnaście stopni.
-A co tam, przetrzyma się! - oświadcza z heroizmem.
Tak, Adam, przetrzymasz swoje szaleństwo, bo żeby ono zamarzło, to musiałoby być przynajmniej minus sto stopni, a na to się nie zanosi, bo jesteś zawsze te pięć stopni do przodu.
R