Świadomość bawiącej się wsi
Dni Cisnej uświęcone dwudniową zabawą i morzem alkoholu, brata się plebs z inteligencją, brata się urząd z petentem. Wszyscy wchłaniają substancję, oto nasza czysta forma wiejskiej demokracji. Napić może się każdy z każdym. Ulewny deszcz i późna nocna pora przytłumiły energię bawiących się. Moją uwagę przykuł biednie wyglądający pan ze swoim biednym stoiskiem migających na czerwono sztucznych róż, diabelskich rogów, czarodziejskich neonowych różdżek i bóg wie czego, może i samego Boga migającego neonem na niebiesko. Biednie wyglądający pan sprzedawca siedzi na swym drewnianym krześle w zadumie i smutku, którego powodem jest nasza wieś, jej zbiorowa świadomość. Jakby to był tak biednie wyglądający Apostoł od Upadku Naszej Wsi, jakby był naznaczony stygmatem tej porażającej świadomości, że kres wszystkiego jest już blisko, że umierają oceany, że umiera atmosfera, że umierają lasy i puszcze, że umierają niezliczone gatunki istot, że umiera prawda, że umiera łaska stworzenia, a nasza wieś bawi się w rytm tego armagedonu w Nieświadomość. W oparach piwa i wódki udajemy, że nic się nie stało, że to tylko te śmieszne precjoza od smutnego pana sprzedawcy migają ostrzegawczo na czerwono.
Nic się nie stało, napijmy się jeszcze.... - oto świadomość mojej bawiącej się wsi.
R