Śmierć modlitwy - śmierć nadziei
Kiedyś ludzie otaczali nabożną czcią drzewa,
wodę, powietrze, skały, zwierzęta. Modlili się do nich i o nie, dziękowali za
otrzymane dary. Dzisiaj otorbieni w blaszanych pojazdach ludzie jak ropne
wrzody uważają, że żywiciel się im należy – śmiecą, żrą ponad miarę i srają.
Produkują, sprzedają i znowu srają. I nie modlą się już do niczego oprócz
powszechnej konsumpcji.
„Panie racz nam dać nowy blaszany pojazd z
klimatyzacją, w którym odetniemy się od smrodu i śmieci, które sami
zostawiliśmy.”
„Panie, racz nam dać taniej i więcej produktów,
byśmy mogli więcej srać.”
To już nie jest śmierć Boga, to już jest śmierć
modlitwy – śmierć nadziei.
R