Nekrolog
Edka
Dnia czwartego, miesiąca września w
wieku pięciu lat zasnął w Panu obywatel Edek – łasiczek Justyny. Czuję się w
obowiązku skreślić to epitafium łasiczkowi Edkowi, bo
ja piszę w mojej wsi post mortem wszystkiemu:
Jaśkowi, Mietkowi - wszystkim człowiekom w ogóle,
ptakowi, psowi, myszowi,
liściowi i drzewu, ziemi, kamieniowi, chmurze i robakowi, a nieraz nawet niebu,
jak umiera w szarościach jesieni. Edka znam tylko z opowiadań Justyny o jego
dzielnych wyczynach – gdzie wylazł, gdzie się schował, kogo uszczypnął, a kogo
podrapał i z tej historii żywota łasiczka Edka wyłania się piękny portret
dzielnego istnienia. Był to mąż zabawny, wierny, malutki ciałem i potężny
duchem.
Podczas pochówku zdarzył się jeszcze znamienny
incydent – Justyna o mało nie zakopała z Edwardem swojego telefonu, zapewne
podświadomie, by mieć z nim kontakt pozagrobowy. Po kilku dniach od
wniebowstąpienia Edek przysłał Justynie posłanniczkę – piękną olbrzymią ćmę,
która usiadła jej na włosach spinając je niczym spinka i wyszeptała:
-Dziękuję ci Justynka w imieniu Edzia za okazaną
miłość.
I tak oto pięknie odszedł wielki mały łasiczek z
bardzo małej wsi Cisna do wielkiego przepastnego raju. Edwardzie, spoczywaj w
naszej ciśniańskiej ziemi w spokoju, byłeś jej
obywatelem przez całe pięć lat, cześć twojej pamięci i twym czynom.
R