Łowca bólu i cierpienia
Siedzę przed miłym Panem Terapeutą. Cóż, tak ogólnie nigdy nie choruję, ale nieraz zdarza mi się pewna dysfunkcja głowy, a raczej tego szarego gówna, które tam się mieści. Wyłożyłem fachowo Panu Doktorowi analizę swego upadku, a on z troską rzekł:
-Pan zdaje sobie sprawę, że pan się sam zabija?
Bez wahania odpowiedziałem:
-Tak, Panie Doktorze. Mam tę świadomość, bo ja jestem zawodowym łowcą bólu i cierpienia. Wczuwam się w zamarzniętego Mietka Nożownika, wnikam w umarłego w rowie Jaśka Rapera, kładę się obok uśpionego Denaturatem Jaśka Zubowa, Tulę wszystkich moich umarłych, bo mam taki mały defekt – nie potrafię oddać śmierci tego, co jej, nie potrafię oddać jej czci. Nie potrafię godzić się ze śmiercią mojej wsi, a jedyne rozwiązanie, by się z tym pogodzić jest samemu sobie umrzeć. Tak, proszę Pana, ja się sam zabijam.
R