Bregusia wściekłość przemijająca

 

 

Pies rasy dog błękitny niemiecki dźwiga już na swym karku jedenasty krzyżyk. Pamiętam jak dopiero co przywieźliśmy go z Różą z miasta Łodzi jako malutkiego pięknie pachnącego szczeniaczka, a dzisiaj jest już staruszkiem ledwie unoszącym na czterech łapach swą biedną egzystencję. Leży i śpi całe dnie, i stacza się w tą pierdoloną starczą niedołężność – umysłową i fizyczną. Wyszedłem z nim pod brzozy wokół których bawiliśmy się we „wściekłość” - hasłem do zabawy, było słowo „łapać go”, Brego biegał wokół zagajnika i chował się w gęstwinie, skąd szelmowsko spoglądał na ścigającego. O dziwo dzisiaj Brego też zajął niespodzianie swe stanowisko wyjściowe do zabawy. Krzyknąłem:

-Łapać go!

A on próbował nawet biegać, ale wywrócił się.

Kurwa – rozpłakałem się nad tą jego biedną jebaną starczą nieporadnością, nad Bregusia wściekłością przemijającą.

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R