Zła
formalina
(Piosenki
o miłości)
Kupiłam
u aptekarza słoiczek i formalinę
Pieścił
mi ciało pieścił mi dłonie
Naprawdę
był słodki smakował jak bieszczadzkie jeżyny
Ale
najpiękniejsze miał oczki
A
ja kocham oczki-przeźroczki
Moje
ciało drży i wstrząsają nim spazmy miłości
Bo
już w słoiczku pływają te oczki-przeźroczki
Bawię
się nimi w tą dziecinną grę
Gdzie
dwie kuleczki wpadną w dziureczki
I
wstrząsam słoiczkiem aż należycie ustawią się oczki-przeźroczki
I
spojrzą na mnie pełne czułości
Mijają
dni, mijają lata, a ja jestem pewna tej wielkiej miłości
Aż
przyszedł ten dzień koszmaru
Gdy
ciecz w słoiczku cieniem się usłała
I oczki-przeźroczki zgniły
Jak
babcine grzyby źle konserwowane
Aptekarza
też zabiłam
Bo
to była bardzo zła formalina
R