Powrót
Orangutana
Po zamarznięciu Mietka Nożownika i
złożeniu jego nieodżałowanych szczątków na pożarcie ciśniańskiemu
cmentarzowi, Dorota – siostra rodzona martwego Mietka i żywego Orangutana
zabrała tego ostatniego za połoniny – tam, gdzie góry przeglądają się w Sanie.
Ideą tego przedsięwzięcia było uczłowieczenie Tadeusza Orangutana i
przyswojenie mu ludzkich cech – imperatywu pracy i społecznej uczciwości.
Orangutan zwany Tadeuszem przezimował u siostry,
ale majówki w Cisnej sobie już nie odpuścił („Powrót planety małp”). Powrócił
oto triumfalnie w całkowitej glorii swego upadku i z nową energią począł wieść
żywot żebraczy na parkingu przed Siekierezadą. Zaskoczyłem go tam przy poborze
ceł i podatków, i z nieukrywaną dezaprobatą wyraziłem swą opinię:
-I co chuju, nie chciało się pracować? Żebractwo
łatwiejsze? Już od tego procederu – od poboru tych piątek odnóża przednie
wydłużyły ci się, jak prawdziwemu orangutanowi.
Tadek z charakterystycznym zaciśnięciem
skrzywionych ust wysyczał:
-A wzięli mnie tam u siostry do lasu, do piły, a
u mnie mięśnie się zastali i nie wyrobiłem.
-Mogli przydzielić ci masażystę fizjoterapeutę z
porządnym drągiem jesionowym żeby cię napierdalał po tych zastanych mięśniach –
doradziłem.
I dodałem:
-A tak kurwa było we wsi już higienicznie,
żadnego żebractwa i przestrzeń publiczna uporządkowana, a tu znowu się zacznie
sranie i lanie na tych biednych parkingach, a wszystko przez mięśnie zastane
małpy - Tadka Orangutana...
R