Platynowa blondynka i złoty deszcz
Sprzątam Siekierę, sprzątam swoją niekończącą się depresję. Otwieram drzwi, wchodzą klienci. Coś tam jeszcze porządkuję w świecie materii, udając jakąś tam pojebaną harmonię ze światem.
-Przepraszam, gdzie jest toaleta? - słyszę pytanie.
Podnoszę wzrok i widzę przed sobą młodą, świeżą, nieskazitelną jak laleczka barbie platynową blondyneczkę.
-Nasikaj na mnie. - mówię bez zastanowienia
Nie zauważyłem na jej twarzyczce gładkiej jak dupa niemowlaka ani oburzenia, ani zgorszenia, wręcz przeciwnie, pojawiło się zainteresowanie.
-A mogłabym? - rzekła z nieukrywaną satysfakcją.
R