Nie chcę szkodzić światu

 

 

Nie chcę szkodzić światu – takie oto powoduje mną pragnienie. Jako istota ludzka wprzęgnięta w kierat społecznego współistnienia mimowolnie czynię krzywdę światu korzystając z jego zasobów: czerpiąc z rzeki wodę, piach i żwir, podróżując maszyną na kołach, ścinając drzewa na dom, wrzucają do pieca węgiel by go ogrzać.

Najlepiej czuję się kręcąc buddyjskim młynkiem – rowerem, wówczas najmniej szkodzę światu i mogę trwając przy tej modlitwie podziwiać jego cud i złożoność. Ten nasz mikroświat, nasze piękne góry i naszą piękną wieś, i jako rzecze mądra głowa: „kto nauczy się podziwiać małe będzie umiał też podziwiać duże światy”. Staram się oddawać swojej ziemi chociaż część tego, co ona mi daje. Sadzę drzewa, by zadośćuczynić za to powietrze, którym oddycham i pozyskany na dom materiał budowlany. Wybieram za pomocą żółtych maszyn Grześka małe bajorka na łąkach, by mogła tam żyć żaba i traszka, zaskroniec i ważka, i by na tych mokradłach mogła jaśnieć swą słoneczną barwą knieć błotna. Zbieram aluminiowe puszki na obrzeżach dróg i oddaję panom złomiarzom, by trafiły do wtórnego obiegu, oddaję makulaturę, by oszczędzić kilka drzew, staram się swymi drobnymi pracami czynić taką małą modlitwę o kondycję naszego pięknego świata. Człowieku, módl się z nami, módlmy się naszymi małymi czynami o te góry, rzeki, lasy, rośliny, zwierzęta. Módlmy się drobnymi czynami o nasz świat – to taka prosta modlitwa – podnieś puszkę, oddaj szkło, zbieraj papier, posadź drzewo, daj przejść przez drogę żabie.

Bardzo nie chcę szkodzić światu, dlatego modlę się swymi drobnymi czynami...

 

Powrót

                                                                                                                                                  R