Listopad

 

 

Nigdy by nie było takiego powłóczystego w smutek miesiąca, nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby uroić sobie te sino-szare mgły nad połoninami. Nigdy byśmy nie cierpieli w samotności i bólu, gdyby nie ja – to mój umysł wymyślił śmierci w tej wsi, to we mnie narodziła się idea takiego miesiąca, w którym wszystko, co umarło jeszcze cały czas kona, a wszystko, co żyje już umarło.

Wybacz mi moja wsi, wybaczcie mi moi ukochani ludzie, ten listopad, który wam stworzyłem w moim umyśle, nieograniczonym na przyjmowanie bólu i smutku. To ja ponoszę całkowitą odpowiedzialność za listopadową śmierć naszej wsi. To ja jestem tym listopadem.

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R