List do Mietka Nożownika

 

 

Mietek Nożownik

Cisna, Cmentarz pod Lipami

Pierwsza mogiła z lewej przy Tadziku

 

Szanowny Nieboszczyku – Mieczysławie,

 

Piszę do Ciebie ten list wiosenną porą na okoliczność sadzenia drzew. Ciepło wspominam nasze wspólne prace przy takim zajęciu dwadzieścia lat wcześniej. Nasze świerki i modrzewie wspólnie sadzone wybujały na górze Horb i z niektórych wykroiłby już drwal niezłe kantówki i krokwie. W ubiegłym roku okrzesałeś Mieczysławie zeschłe gałęzie, a w tym roku dokończyłem Twe dzieło sam siekierą ofiarowaną mi przez Cześka ze Szczecina. Nie byłem w stanie przemóc się i wziąć kogoś innego do pomocy, bo te drzewa to tylko nasze wspólne przymierze, więc dla tego przykładu, gdybym zaprzągł do tej pracy Bafla byłaby to straszliwa zdrada.

   Szanowny Mietku, Ty sobie leżysz tam, w tej glinie, a w Cisnej i na Dołżycy wiosna, nasze świerki puszczają soczyste jasnozielone zawiązki nowych gałązek, a z okrzesanych ran cieknie żywiczna krew. Smutno mi, że to pierwsza wiosna, gdy czynię sadzenie drzew bez Ciebie, utwierdza mnie to tylko w bolesnym stwierdzeniu, że wszystko na tym świecie wcześniej czy później wydane będzie na pastwę samotności i będzie musiało stawić jej czoło i znieść próbę.

   Drogi Mietku, dzisiaj przyszły potężne wichury i złamały kilka naszych świerków, ale nie zmarnowały się – ostrugałem je ośnikiem i wykorzystałem na ogrodzenie dla koni. Do tego czynu też mógłbym wziąć do pomocy Fudżisa, ale nie miałem śmiałości przez wzgląd, że to Ty i ja sadziliśmy te świerki i pielęgnowaliśmy je razem.

   Szanowny Zamarznięty na Śmierć Mietku, ta zasada samotnej pracy przy tych drzewach będzie mi już towarzyszyć do końca moich dni, niech to będzie hołd naszej wspólnej sprawie i temu, że nie wszystkie czynności Mietku, wykonywane przez Ciebie były absurdalne.

   Kończąc ten list spoglądam w rozświetlone słońcem przestrzenie po wykarczowanych przez Ciebie Mietku suchych gałęziach i wzbiera we mnie pragnienie sadzenia młodych drzew, by mogły kiedyś zaświadczyć, jak bardzo nam Ciebie brak.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R