Heller – wybrane etiudy for piano
W jednym z dwóch nieużywanych pokoi w moim rodzinnym domu stało pianino Biełorus. Do dzisiaj tam stoi i zgodnie z filozofią nieużywalności tych pomieszczeń, ono także było nieużywane. Nieraz podnosiłem pokrywę i patrzyłem zafascynowany na białe, równe uzębienie instrumentu, przetykane czernią dentystycznej skazy tych ciemnych klawiszy. Chyba każdy dom ma w swej duszy coś, czego nie używa. U nas były te dwa pokoje – sterylnie czyste pachnące pastą do parkietów – duma mojej matki, jakby to w nich ulokowała cały ład i porządek swojego ztraumatyzowanego świata. Lubiłem tam wchodzić, było to miejsce, gdzie złudnie nie sięgała władza, właściwie wszechwładza mojego ojca, który potrafił na tym pianinie nagrać taką krótką melodię, której nie pamiętam i nie umiałbym odtworzyć. Pewnie nawet nie chciałbym jej przywoływać z przeszłości, bo ojciec, jak już gdzieś wchodził – chociażby do tych nieużywanych pokoi – to wszystko się zmieniało, jakby miał dar pochłaniania ładu i spokoju, którym namaściła te ściany moja matka. W naszym domu nie tylko nie używało się tego pianina i tych dwóch pokoi, nie używało się też przytulania, chwalenia, budowania wartości i poczucia bezpieczeństwa. Ta melodia, którą wygrywał mój ojciec, to nie był Heller, to był strach w czystej postaci, etiuda for piano.
R