Gdzie są i jak powstają opowiadania
W związku z tym, że jestem już sławnym pisarzem nie tylko na parkingu przed Siekierą, ale także na Wetlinie za sklepem Zdzicha, gdzie ostatnio zrecenzowała mnie (zjebała) pani tymi oto słowy: „Co za głupoty pan wypisuje, lepiej niech pan napisze kto tutaj na Wetlinie pali w piecach plastikami”.
To i tak wielki dla mnie postęp od recenzji świętej pamięci zamarzniętego Mietka Nożownika: „Chuj nie pisarz”.
Kontynuując: moja sława dotarła pod Połoniny. Niedługo wczołga się na nie i wówczas nic nas już nie zatrzyma. Drodzy odbiorcy, szanowni konsumenci literatury: należy się już powoli szykować do prac biograficznych, analiz tekstów, tropicieli błędów mojej skromnej twórczości. Postanowiłem sam zacząć na próbę, zadając sobie to pytanie:
Gdzie są i jak powstają opowiadania?
Otóż sprawa jest prosta – w związku z tym, że moim ulubionym zajęciem jest siedzenie na dupie w mojej małej wiosce, gdzie psy szczekają jesienią dupami, całe moje pisarstwo dotyczy tego grajdołu. No cóż, jak się w dupie było i gówno się widziało, to trzeba pisać o dupie. O gównie też można, co nieraz mi się zdarza, ale ta pani zza sklepu Zdzicha podsunęła mi pomysł na rozwój mojego warsztatu. Postanowiłem wytropić każdego chuja, co to pali plastikami w piecu, a po odkryciu tego opiszę tych chujów i dostanę... Nobla (Jobla).
R