Dlaczego one udają?
Kręcę rowerowym młynkiem buddyjskim przez zagubione
wioski. Pierwszy dzień wiosny dodaje energii. Witam się na drodze z pierwszymi
trzema żabami – taka żaba na pewno ma wiedzę, że to już czas na piękno ciepłego
życia. Na obrzeżach dróg jaśnieją żółcią podbiały.
Pięknie wytyczają pogodny szlak, w zagłębieniu przy rzece Solince
dostrzegam błękit cebulic. Na skarpach pną się ku
niebu węzłowate zawiązki lepiężników. W całej tej
magii powrotu do życia nawet obumarłe jesiony nad brzegami Wetlinki
udawać mogą, że stawią się do tego wyścigu, ale tylko teraz, kiedy wszystko
jeszcze jest bezlistne, a za chwilę jasna, soczysta zieleń zdemaskuje to ich
biedne udawanie. Później, przez całe lato będą musiały obnosić się z tą hańbą
śmierci, aż znowu późną jesienią, gdy wszystkie liście opadną, łaskawie
umożliwi im jesień wtórne udawanie istnienia. Przestaję na chwilę kręcić, bo
drąży mnie paraliżujące niepokojące pytanie: Czy ja też aby
nie udaję?
R