Święta
Róża od Siekierezady
Dziecko o imieniu Rose
Mary komunikuje się ze mną przez urządzenie przekazujące głos na odległość i
wyraża rozpaczliwą prośbę:
-Ojcze
święty, przyślij mi Stary i Nowy Testament, bo potrzebny mi jest na zajęcia, a
w księgarni kosztuje stówę. To jest pięć paczek szlugów! Nie stać mnie na taką
inwestycję... - desperuje dziecko.
-Wyślę
Ci jutro, Pism Świętych u nas dostatek. Ze trzy zostawili w Siekierze klienci
(na odczynienie diabła chyba).
Zgodnie
z obietnicą zasuwam nazajutrz z wiekopomną księgą w stronę poczty. Po drodze
spotykam chłopaków celebrujących poranną mszę istnienia - winem prostym
oczywiście. Przemawiam do nich jako ten pasterz:
-Przeczytam
Wam jakiś ustęp uświęcony.
Otwieram
na chybił trafił i czytam. Po kilku wersach Zbyszek Drogowiec mówi:
-Święty
Ambroży, to jego tekst.
Sprawdzam
w przypisach – Święty Ambroży. Kopara mi opadła, a po
chwili chwalę znawcę świętych słów:
-Kurwa
Zbychu, ale mnie zaskoczyłeś, zupełnie... No to pokój z Wami, niech Wam się
łagodnie substancja wchłania.
I poleciałem
wysłać księgę Świętej Róży od Siekierezady
R