Papuga
Staszek Góral, mój nadworny Imhotep,
architekt wszechrzeczy wysłał mnie po ćwierćwałki przypodłogowe do Leska.
Zanurzam się w trzewia magazynu i zaraz po wejściu wita mnie łagodny dźwięk
ptasiego ćwierkania. Na początku myślałem, że mają tam elektroniczny dzwonek o
takiej barwie, ale w górze coś zaszeleściło. Spojrzałem tam i spostrzegłem
dwie piękne papugi w klatce. Zatrzymałem się i spoglądaliśmy na siebie,
ja-wolny człowiek i one-więzione ptaki. Wyraźnie szukały kontaktu z innymi
istotami, bo w ich świecie scenografia się nie zmieniała, pomiędzy młotkami,
siekierami, listwami, śrubami, farbami, klejami dwa żywe ptaki na sprzedaż. Pomyślałem
sobie, że to dość kiepski pomysł, ale znamienny dla dzisiejszych czasów –
wszystko na sprzedaż. Stałem pod tą klatką, bo z papugami mam miłe wspomnienia,
jedna zielona przyleciała kiedyś na górę Horb, gdzie
mieszkała z nami kilka miesięcy, po czym znowu gdzieś sobie odleciała.
Ptaki patrzą na mnie śmiesznie przekrzywiając główki,
a ja układam dla nich słowa.
W hipermarkecie kupię sobie pięciokilowego młotka i zajebię nim ptaka wolności, którego
uwięzili w klatce, pierdolnę w niego aż się złote i srebrne pióra posypią
wokół, a każdy człowiek weźmie sobie jedno na pamiątkę mówiąc swoim dzieciom:
„Tyle zostało z ptaka wolności, resztę zmiażdżył młotek'”. Za ten czyn wtrącą
mnie za kraty i tam ja będę się modlił do Thora, żeby
pierdolnął mnie swym młotem aż posypią się ze mnie
atomy i takie małe stwory wezmą sobie po jednym na pamiątkę mówiąc swoim
dzieciom: „Tyle zostało z ich idei”, i stoję sobie tak nieporadnie w tym
hipermarkecie, i martwię się, że coraz częściej jestem w tym ludzkim świecie
zagubiony.
Co to ja miałem tutaj uczynić? - zadaję sobie
pytanie. Acha, listwy przypodłogowe miałem nabyć. Idę przez halę z towarem
powtarzając: „Listwy przypodłogowe, listwy przypodłogowe”, by zagłuszyć w sobie
ten jęk ptaków...
R