Konstelacja diabła
Wojtek Poeta – Wojtek Bard –
Wojtek Człowiek układa metodycznie i precyzyjnie skrzynki po piwie obok Sklepu
Zdzicha. Podjeżdżam rowerem i witam się z nim:
-Widzę, że
zostałeś menadżerem od pustych butelek.
Wojtek
segreguje szkło, trzyma w dłoni brązową piwną butelkę i chwilę zastanawia się
niezdecydowany, do której skrzynki ją wstawić. Podpowiadam:
-To wzór
leżajski.
Siadam na
ławce pod ścianą, gdzie już zastaję Artura wchłaniającego substancję. Obydwoje
jednomyślnie patrzymy z troską na Wojtka, który z
zabandażowaną dłonią, podrapaną od spotkania z glebą twarzą, drżąc, starając
się zapanować nad trzęsącym się od zimna ciałem próbuje opanować chaos
wymieszanych butelek. Październik straszy już przymrozkami, a Wojtek pomieszkuje w szopie obok sklepu i w noc ciemną przez
szpary w drewnianym dachu patrzy w lodowate światło gwiazd. Patrzy w swoją
konstelację diabła, której paliwo do światłości dostarcza szaleństwo, alkohol i
samotność, a takie zestawienie, taka trójca święta nie tworzy Boga. Takie
zestawienie to konstrukcja śmierci. Wojtek Poeta – Wojtek Bard – Wojtek
Człowiek zapanował już prawie nad swoim istnieniem – ułożył wszystkie butelki
po piwie przy Sklepie Zdzicha.
R