Zalecenie służbowe – List gończy
Tak mnie
wkurwił Baflo, że goniłem go z góry Horb dzierżąc jako oręż czarno-żółtą łopatę – chciałem mu
przyjebać w ryj, ale chuj zbiegł w świerki i ukrył się skutecznie. Powodem mojej irytacji było niezrealizowanie
przez Bafla zawartego kontraktu o pracę. Umówił się
dnia wczorajszego, że pomoże przy mieszaniu betonu na taras. Wytrzymał w
robocie pół godziny wkurwiając przy tym mnie, Fudżisa
i Majstra Tomka. Upomniałem go słownie:
-Ty chuju
popierdolony, jak się nie ogarniesz to jebnę Ci tą oto żółto-czarną ładną
łopatą!
I się chuj
nie ogarnął. Tak mnie trzymało wkurwienie, że przyniosłem tę łopatę wieczorem
do Siekiery i poprosiłem załogę:
-Jak
przyjdzie Baflo, to każdy, kto go zobaczy niech mu
bez ostrzeżenia zajebie tą łopatą w ryj.
Nasza
barmanka – Justyna, popatrzyła na ten sprzęt i rzekła:
-Mogłabym dostać
trochę mniejszą łopatkę, bo ja jestem malutka i będzie mi trochę ciężko..
-Dobrze,
tylko cię proszę Justyna, żeby to była żółto-czarna łopatka, bo tak obiecałem Baflusiowi.
A na
drzwiach Siekiery wywiesiłem odręcznie sporządzony list gończy:
„Oficjalny list gończy:
Ktokolwiek
spotka, ktokolwiek zobaczy obywatela Bafla niech mu w
majestacie prawa przyjebie w ryj metalową żółto-czarną łopatą.
Nagroda –
dwa wina.”
R