W końcu zdechły
Nad moją mogiłą bujna trawa, ledwie widać jakiś wzgórek... nikt się już nie domyśla, że tutaj jest mój grób, a ja leżę sobie w tym błogim stanie zapomnienia i rozkładu i chichoczę dziko:
- W końcu zdechły, w końcu zdechły - powtarzam pomiędzy spazmami rechotu - w końcu zdechły te pierdolone emocje.
R