Świat w szaleństwie tkwi
Przedzieram się przez gęsty, listopadowy wieczór w stronę swego domostwa. Na parkingu spotykam Darka, który rozgrzewa swojego starego mercedesa, otwiera drzwi i zaprasza mnie do środka mówiąc:
- Siadaj na chwilę to pogadamy.
Kiedy zająłem stanowisko Darek wystrzeliwuje z siebie słowa z szybkością karabinu maszynowego przeskakując z tematu na temat. Spektrum analiz ma szerokie zaczynając od Mietka Nożownika skradającego się właśnie w światłach reflektorów w naszą stronę, a później machającego z rozczarowaniem dłonią i mówiącego:
- A to wy, myślałem że turyści...
Darek przechodzi następnie do głębokiej analizy sensu i istoty bytu. Najbardziej spodobało mi się porównanie całokształtu kondycji ludzkiej do zepsutego urządzenia elektrycznego działającego w oparciu o metalowe blaszki, które raz łapią styk, a raz z niewiadomych przyczyn nie. Darek obrazowo przemawia:
- Bo wiesz, jak blaszki stykają to "o kurwa jestem, o kurwa jestem", a jak blaszki nie stykają to "o kurwa nie ma mnie, o kurwa nie ma mnie" - z wysnutej teorii wynika, że świat tkwi w szaleństwie bytu.
Darek kurczowo dzierży koło sterowe w dłoniach, silnik cicho szemrze, wnętrze pojazdu rozświetlają kontrolki, zrobiło mi się miło i sennie, wydawało mi się, że gdzieś podróżujemy, a tu nagle z mroku wyłonił się Ja Władek Karabin zmierzając w kierunku swego domu wyraźnie zarzucało go na sterburtę, Darek zaprasza go do pojazdu proponując podwózkę, Ja Władek Karabin niezmiernie się ucieszył włączając się w dyskusję. Po chwili skwitował całość filozoficzną pointą:
- Chłopaki, ja to już się nażyłem.
Z tym optymistycznym akcentem wysadzamy Władka przed jego domem i wracamy na parking, tam żegnam się z Darkiem i powracam do przedzierania się przez ten gęsty, listopadowy wieczór w stronę swego domostwa. Po drodze zastanawiam się czy mi wszystkie te blaszki prawidłowo stykają i czy ja się też już nażyłem. Co do blaszek nie jestem pewien, ale tej drugiej kwestii tak, zdecydowanie się jeszcze nie nażyłem.
R