Straszna postać Janka Rapera


Nie było mnie we wsi pięć dni, stęskniłem się za tym swoim małym światem toczącym się już w otchłań jesieni. Byki jelenia ryczą na łąkach z wściekłością palują małe modrzewie i świerki, żurawie wędrują na południe unosząc na swych skrzydłach pieśń tęsknoty i zadumy nad przemijaniem tego świata, a Janek Raper za ogrodzeniem przechadza się bez celu w szarości dnia, postać jego wydaje mi się bardziej szara od otoczenia. Przygarbiony, wychudzony, opatulony w zwisające, brudne łachmany nieporadnie kuśtyka wzdłuż torów. Patrzę na niego i zawładnął mną strach, boję się nawet pomyśleć co tam w środku siedzi, jaka szarość gnieździ się w środku Jana Rapera. Na stawie kołyszą się dzikie kaczki, łaciaty kot kradnie Bregusiowi z miski jego drugie danie, po tym moim powrocie niby nic się nie zmieniło w moim świecie, ale patrząc na Janka wydaje mi się, że jego postać jest jeszcze bardziej tragiczna, porażająca tą swoją nędzą i bólem, może to tylko tak jesień rezonuje te wyobrażenia na temat Jaśkowego upadku, może to tylko ten szary dzień jest złym tłem dla nędzy tego człowieka. Patrzę na tę istotę i mówię półgłosem:

- Boję się strasznej postaci Janka Rapera...

 

Powrót

                                                                                                                                                  R