Sławny człowiek Baflo


Siedzę sobie w Sali portretowej Siekiery i coś tam skrobię w zeszycie (z okładką w morski pejzaż o zachodzie słońca), wpada Baflo i na jakimś wypasionym telefonie pokazuje mi opowiadanie „Baflo Iluzjonista” i emocjonuje swój ryj:

- Coś kurwa narobił? Ludzie mi to pokazali.

- Po pierwsze nie drzyj tego ryja, po drugie to opowiadanie jest akurat ładne, po trzecie idź oddaj ten telefon, bo jak go rozjebiesz, to nie wypłacisz się do końca życia – zalecam Baflowi.

Posłusznie oddala się i zaraz wraca.

- Coś kurwa narobił, każdy chce mieć ze mną zdjęcie! Każą podpisywać mi się w książce.

- To dobrze, jesteś sławny.

- Ja tam pierdolę sławę, nie chcę! – wykrzykuje celebryta.

- O i to mi się podoba Baflo, skromność, skromność i jeszcze raz skromność – chwalę go.

Baflo odchodzi na sąsiednią salę, skąd słyszę:

- Panie Baflo, możemy z panem zdjęcie?

- A kurwa za wino tak – zgadza się.

I widać jednak, że ta sława trochę uderza mu już do głowy, każdy celebryta w końcu wpada we własne sidła” – mówię do siebie i dalej coś skrobię sobie w tym zeszycie z marynistycznym pejzażem i jestem święcie przekonany, że już niedługo będą takie zeszyty z Baflem na okładce.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R