Slalom
pomiędzy ograniczeniami
Przedostatni dzień lutego. Na Zawoju w przerwie
od kręcenia rowerem dostrzegam dwa kwitnące podbiały. Cieszę się nimi jak
dziecko, bo przecież one wiedzą coś o nadchodzącej wiośnie.
W
ostatni dzień lutego wściekle wyje halny tłocząc nad naszą wieś ciepłe
powietrze z południa, śnieg topi się w oczach, wicher egzaminuje wiarę w
istnienie całego lasu łamiąc i powalając tych, którzy ją utracili. Ciśniańscy menele wyraźnie ożywieni tym przeczuciem
dobrobytu szperają w rowach za butelkami piwnymi po pięćdziesiąt groszy za
sztukę, a Bafla halny wywiał do Żurawicy na odwykanie
od substancji. Ferie zakończone – turystów też wywiało. Jutro już pierwszy
marzec i tak sobie wszyscy wesoło i pogodnie uprawiamy slalom pomiędzy własnymi
ograniczeniami.
R