Saba
użarła harleyowca
Nowy rok. Jakiś życzliwy człowiek przybiega do
baru z sali balowej Siekierezady z informacją, że zadyma jakaś tam się
wszczęła. Zapieprzamy z Filipem czynić porządki, a tam naszym oczom ukazuje się
jakaś zupełnie niegroźna szamotanina. Zdegustowani wracamy do swoich
obowiązków. Za chwilę przychodzi wystylizowany w tę zimową porę na harleyowca magik i prosi mnie na słowo, referuje:
-Ten
pies mnie ujebał, ja się tylko zapytałem właściciela (czyli Darka), czy jest
szczepiony..
Patrzę
na harleyowca, a później na Sabę, która, jako ten
gruby pasztet przytruchtała na swych krótkich nóżkach, bo jest już tak stara,
jak Siekierezada i ledwo łazi. Pokazuję palcem na nią i pytam:
-To
przez tego paszteta będziecie się napierdalać?
Przecież ona ledwie dyszy i Darek musi jej przeżuwać kiełbasę, bo ona nie ma
już zębów.
Harleyowiec spojrzał w oczy biednemu psu i chyba zrobiło mu
się przykro. W ramach skruchy podsunął Sabie pod pysk swą dłoń, chcąc ją
pogłaskać, a ona z szybkością mamby ujebała go dziąsłami jeszcze raz... i taka
to wielka obora sylwestrowa wydarzyła się na balu – Saba ujebała harleyowca całe dwa razy.
R