Prezent od Kobyły
Dostałem!!! Dostałem!!! Piękny prezent, wszyscy kurwa dostawali Opowieści z Siekierezady, a ja ni chuja, marzyłem o tym, żeby je kiedyś dostać i w końcu się ziściło. Mam, dostałem najnowsze: „Pociąg do Bieszczad”, wręczyła mi je Kobyła – koleżanka Kamili. Prezent był opakowany w piękny, szary papier (toaletowy). Od razu przypomniało mi się dzieciństwo, jak pani sklepowa Jadźka pakowała z gracją wszystko w ten cudnie szeleszczący materiał. Do całokształtu idealnego opakowania brakowało tylko sznurka konopnego, ale Kobyła nie miała takiego na podorędziu (choć mogłaby być do takiego uwiązana). Zastępczo potraktowała zawiniątko dziwną gumką (mam nadzieję, że nie ze zużytej prezerwatywy). W środku lakoniczna dedykacja, jednowyrazowa, ale i po tym szczególe widać, że właścicielka kaligrafuje ładne i kształtne litery, pismo ma wyrobione i prowadzi je pewną dłonią.
Dzięki zajebiste Kobyła, w końcu będę mógł sobie przeczytać swoje opowiadania, bo zawsze było mi szkoda wydać na nie trzy dychy.
R