Pies w wilku
Pani Olszewska odchodząc ze swego domu do domu spokojniej starości poprosiła, by ktoś wziął jej psa o imieniu Misiek. Długo jakoś nie było amatora, by podzielić się miłością z tym czworonogiem przez co pies pomieszkiwał sobie komfortowo w dużym, stary domu, ale pies i samotność to złe połączenie i w końcu znalazła się dla niego druga połowa. Przygarnął go pan Krawiec, który postradał psa swego, bo zeżarł go na przedwiośniu wilk. Pies Misiek zadomowił się u nowego właściciela we wsi Buk, ale złoczyńca wilk sprytnie spostrzegł, że posiłki w formie psa są zasobami odnawialnymi i ku swej wielkiej radości przyszedł po Miśka myśląc sobie:
- Kurwa, takie psy nigdy się nie kończą. Jednego jem, a zaraz znowu jest jeden.
I pożarł Miśka, który teraz na dzień dzisiejszy jest w wilku. Odwiedzający panią Olszewską na jej zapytanie „co tam u Miśka?” uroczo mówią inną prawdę:
- A tak! Misiek ma się świetnie, dużo biega po lesie, dobrze się odżywia, niech się pani nie martwi, ma tak jak jeszcze nigdy nie miał.
R