Ostatnia Wieczerza Mietka Nożownika

 

 

Osiemnastego grudnia na parkingu w Cisnej odbywał się wiejski festyn i dobrze się stało, bo jakżeby inaczej biedny Mietek mógł zorganizować sobie ostatnią wieczerzę? A tak wyprawiła się sama. Mietek załapał się na darmowe grzane wino i jadło mu się też darmowe ofiarowało. Szczodre te dary nie wzbudziły w mietkowym jestestwie podejrzeń i nie był świadomy, że ta biesiada to ostatnia uczta skazańca, i że wspaniałomyślny los mu ten bal wystawia w intencji ostatecznej podróży. Niektórzy we wsi mówią, że to Janek Raper – brat Mietka rodzony w zaświaty go pociągnął, bo zwiedził już wcześniej królestwo niebieskie i cały czas nęcił Mietka tymi słowy:

-Wina i tytoniu tam nie brakuje! Chodź Mietek do nas, po co tam się męczysz u tego Buli i marzniesz na tym starym sianie?

Rankiem drobny śnieżek opatulił swym białym całunem Mietka i gdyby nie jakieś tam w przyszłości roztopy, to mógłby sobie tutaj tak leżeć, bo ładnie, jak jakaś rzeźba sobie wygląda. Oto Mietka Nożownika pomnik zmrożony chwały i upadku – najsławniejszego Mietka w mojej wsi, Mietka, którego już teraz mi tak bardzo brakuje.

Mietek, Ty nędzny chuju, jak nas mogłeś tak wystawić?

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R