Naucz się pić, bo picie to sztuka
Każdy barman
ze średnim doświadczeniem wie, które towarzystwo się porzyga. Na przykład ci:
kupili pierwszą flaszkę i robią z tego jakiś kurwa jebany zakup życia,
napierdolili się przy tym (słownie) pojebanych głupot przed barem, że mi się
już chciało od tego rzygać. Jeden z nich podchodzi ciągle do baru z jakimiś
problemami i skrzeczy:
-Halo, halo,
halo.
Po trzecim
razie mówię mu:
-Kurwa jak
chcesz żeby Ci przedzwonić to powiedz to jeszcze raz.
Spina się i
nie wie jak zareagować na ten opierdol, by rozładować sytuację tłumaczę:
-Chłopie,
jak obsługa jest na zapleczu, to nie znaczy, że robi sobie tam dobrze, tylko
coś tam kurwa czyni w sprawie funkcjonowania lokalu.
Neofici, oni tak zawsze czynią. Po godzinie
kupili drugą flaszkę, a po dziesięciu następnych minutach dwóch się obficie
porzygało. I co ja mam im tłumaczyć? Że ideał spożycia to Wielka Trójca: Ś.P.
Pan Dobrzański, Ś.P. Tadek Radzik i Ś.P. Pezex
Grabarz Ciśniański – minimalizm środków wyrazu, tylko
trzy kieliszki i żadnych przy tym zbędnych słów. Zanim ci, którzy się porzygali
nauczą się pić, to mnie już na tym świecie nie będzie.
R