Nasz profesor
Każda wiś powinna mieć swojego profesora. Naszym
był ongiś Tadzik, nie byle jakim z resztą, takim od mózgów. Zawzięcie grzebał w
nich na stole operacyjnym, raz nawet zemdlał i o mało nie wpadł do
rozbebeszonego mózga. Na moje pytanie co jest
ciekawego w ludzkich głowach Tadzik odpowiadał:
-Jest
tam kilka interesujących obszarów.
Pewnego
dnia Tadzik odszedł i wszystkie nasze mózgi były chwilowo pozbawione dyżurnego
profesora (no może ja mógłbym być pełniącym obowiązki, ale w kryteriach habilitowany,
nadzwyczajny, debilny, jebany, chujowy, mógłbym występować za tego ostatniego.
Dzięki bogom przybył do Cisnej prawdziwy profesor i posadowił swoje istnienie w
drewnianym domku za torami kolejki i za Siekierezadą. Wybawiciel. Teraz to już
on może pełnić tą odpowiedzialną wartę nad naszym grajdołem. Spożywacze
substancji na torach widząc przechodzącego wykształconego sąsiada pytają się
Mietka Nożownika:
-Kto
to?
-To
profesor. Wybudował się za Siekierą i przy naszych torach, bo pewnie lubi się
napić. – odpowiada zwięźle Mietek.
R