Moja wieś jest dzisiaj smutna
Moja wieś jest dzisiaj smutna. Przechodząc z tyłu Siekierezady przy garażach od kilku dni napotykam leżące tam szczątki ptaka - rudzika, pewnie padł ofiarą tego dużego, burego kota, który aktualnie stróżuje przy samochodach. Spoglądam zafascynowany na lśniące miedzią pióra i nie mogę się odważyć by je zagarnąć w dłonie i gdzieś przenieść . Gubię się w doszukiwaniu wszędzie skojarzeń ta poszarpana, pierzasta istota przypomina mi o śmierci pani Ławrowskiej. Moja wieś jest dzisiaj smutna, bo odszedł człowiek, który był tutaj na tej ziemi razem ze mną od zawsze. Ostatni dzień sierpnia wypala słońcem jak w piecu garncarskim ten mój wszechobecny smutek jakby chciał go zakląć w ceramicznej polewie na wieki. Rzeka Solina skurczyła się do miary potoku habkowieckiego, ten zaś przybrał formę strumyczka, liście na drzewach schną przedwcześnie z braku wilgoci. Rudbekie nagie a szalone postradały swe żółte płatki, sterczą nagimi łbami i tylko wiatr ma używanie wygrywając smętne szeleszczenie. Moja wieś jest dzisiaj smutna tym porażającym, abstrakcyjnym myśleniem, że te szczątki pierzastej istoty to szczątki istnienia pani Ławrowskiej, że te nagie, odarte z płatków rudbekie to dni odarte bezlitośnie z jej wymiaru, że te zeschłe liście sypiące się z drzew to wszystkie utracone myśli pani Ławrowskiej. Moja wieś jest dzisiaj smutna tym porażającym, abstrakcyjnym myśleniem.
R