Miesiąc z Mietkiem i bez Mietka
Styczeń w opowieściach z Siekierezady dedykuję
Mietkowi Nożownikowi. Spędzimy z nim i bez niego, razem i samotnie te smutne
trzy dziesiątki i jeden dzień. Dla mnie jest to sprawa zajebiście osobista, ale
mam przeczucie, że wy i tak przeczytacie, bo Mietek był osobą publiczną.
Publicznie sobie chlał i publicznie sobie na torach za Siekierą srał. Mietek
należy do drugiego pokolenia bieszczadzkiego człowieka. Pierwszym byli
Przedwieczni, w poczcie którego zasiada jego ojciec Papa Smerf. Z
Przedwiecznych żyją już tylko takie relikty, jak Zbyszek Drogowiec, z tej
archaicznej gwardii pożegnaliśmy już ich sporo. Teraz żegnamy drugą falę – ich
dzieci. Odrobinę mnie to martwi, bo jak za chwilę zaczniemy żegnać następców
Mietka, czyli pokolenie X (Pustak, Tito, Pająk itp.) zamiennie pokolenie
nazwane Ciśniańskimi Pierdolcami, to wówczas powinno dać mi to do myślenia –
zaistnieje na tym gruncie pewne podejrzenie, że oto jestem Bogiem, bo
dokumentuję upadek trzech pokoleń. Póki ta przepowiednia się ziści jedziemy na
cmentarz z pojedynczym istnieniem Mietka Nożownika. Uroczyście tnę siekierą i
nożem Mietka wstęgę do miesiąca z nim i bez niego...
R