Mężczyzna na motorze WSK z siekierą w dłoni

 

 

Mężczyzna na motocyklu WSK w pościgu z siekierą w dłoni torami kolejki wąskotorowej Pan Teodor niczym się szczególnie nie wyróżniał, ciężko pracował cały tydzień, socjalistyczny tydzień – sześć dni, a wieczorem w sobotę wchłaniał substancję, by w niedzielę czynić poprawiny i jak Pan nakazał odpoczywać. Najciekawsza była w jego żywocie właśnie ta niedziela, kiedy na skutek przyjęcia w krwiobieg odrobiny substancji rozjaśniało mu się spektrum pojmowania świata i nawiedzała go jasność oglądu rzeczywistości. Z tego skomplikowanego procesu wynikało, ze całe zło i większość jego krzywd ucieleśnia Krystyna – jego połowica i matka jego potomstwa. Pan Teodor po porannej mszy, na której podsypiał doznał objawienia, a wróciwszy do domu czynił win odpuszczanie czyli brał się ostro do ewangelizacji, napierdalał po swojej dobroci sprawcę swoich wszystkich niepowodzeń, Krystynę – żonę osobistą. Upuściwszy swojej prawomocnej złości szedł do restauracji Zacisze, by w ciszy i spokoju pokontemplować z kumplami kilka setek substancji, najczęściej wódki czystej z czerwoną etykietą. Ten monotonny szablon pewnego dnia zaburzył mu się cudownym zdarzeniem. Przebiegła baba przed niedzielnym rozliczaniem zbiegła z chałupy chwyciwszy pod ramię dziecko dziewczynką zwane. Dziewczynka zbiegła chwyciwszy swego misia, wkurwił się pan Teodor, bo każdy by się wkurwił, ale dostrzegł plecy zbiegów, w prawdzie już w oddali. By nie tracić drogocennego czasu zdecydowanym kopem odpalił swoją czarną WSKę, w dłoń chwycił siekierę i dalejże za zbiegami. Perfidia babskiego nasienia jest wszakże nieograniczona, jak sam kosmos prawie. Widząc nadciągającego jeźdźca apokalipsy z uniesioną siekierą baba z dzieciakiem, a dzieciak z misiem skręcili na tory bieszczadzkiej wąskotorówki. Biedny pan Teodor kilkadziesiąt metrów kontynuował zmotoryzowany pościg, ale każdy harleyowiec wie jak prowadzi się motocykl po podkładach kolejowych tylko jedną ręką trzymając kierownicę, a w drugiej dzierżąc siekierę. Najlepiej stan tej rzeczy wyraża zgorzkniałe stwierdzenie samego pana Teodora w restauracji Zacisze: „Nie dopadłem kurwy przez te jebane tory...”.

 

 

 

 

Powrót

                                                                                                                                                  R