Kościół Siekierezady pod wezwaniem Jaśka Rapera
Musisz coś dać na wymianę, żeby coś otrzymać w zamian – ta psychologiczna zasada nie jest cyniczna, ani wyrachowana, każde istnienie coś daje światu, a świat mu odwzajemnia dary. Śmierć wymienia się z życiem, a radość ze smutkiem. Każda istota stara się określić ważkość swoich darów otrzymanych, jak i tych pozyskanych. I tak Baflo daje światu… (jeszcze tego nie wiem), a otrzymuje od niego wino 1l karton, Janek Raper daje światu swą nędzę, a otrzymuje współczucie, Pająk swój gniew, a otrzymuje wpierdol, Marek Co Nie Robi Nic daje światu wybawienie od swojego twórczego wysiłku, a otrzymuje w zamian Nic. Ja długo zastanawiałem się co mogę dawać światu najlepszego od siebie i po długich dyskusjach z Jaśkiem Zubowem, Jędrkiem Połoniną, Piotrem Francuzem i innymi „Przedwiecznymi” władcami bieszczadzkich gór doszedłem do wniosku, że moim darem dla świata będą słowa o moim świecie. Koncepcja okazała się słuszną, bo gdy tylko zacząłem świat zaczął oddawać mi w swych pięknych dłoniach setki historii o cudownych istotach, miejscach, ich smutkach i ich radościach. Siedzę sobie tutaj w tym Kościele Siekierezady pod wezwaniem Janka Rapera i staram się Wam dać na wymianę to, co dla mnie najcenniejsze – słowa o bieszczadzkim, pięknym świecie, który uwielbiłem nad wszystko, który czczę i wyznaję. Codziennie celebrujemy w tej naszej świątyni mszę naszego istnienia i wiem, że Wasze światy też są piękne, ale ja popadłem w nałóg miłości do Bieszczad i wyznaję szczerze swój grzech: jestem markomanem (zlepek dwóch słów, który połączył z gracją ojciec Marka Co Nie Robi Nic – Pezex Grabarz, Marek + narkoman).
Moja markomania polega na tym szalonym wielbieniu piękna istot, które zawędrowały pod to błękitne niebo nad Połoninami. Tymi oto słowy kończę poranną mszę Drodzy Parafianie, niech nam ta ziemia lekką będzie.
R