Jezusowo różysiowy test

 

 

 

Często przepisuję z obywatelem Jezusem opowiadania. Robimy to za pomocą urządzenia przekazującego głos na odległość, w tle słyszę klekot klawiatury komputera, dyktuję Jezusowi, a że jest to zarazem pierwszy kontakt z czytelnikiem, nasłuchuję jakichś dodatkowych dźwięków. Jeśli Jezus zaczyna rechotać myślę sobie:

-Dobrze jest, opowiadanie posiada potencjał rażący.

Najczęściej są to prace o Mietku i Baflu. Nie słyszałem jeszcze, żeby Jezus szlochał i łkał, ale do testowania tych drugich mam sekretarkę Rose Mary, która zanosi się szlochem i nawet mam wyrzuty sumienia, że rozpłakuję własne dziecko. Jeśli opowiadanie zaliczy jezusowy i różysiowy test, może iść dalej.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R