Jakże
pięknie mają pierdolnięci
Pierdolniętym warto być, pierdolnięty wymyśla
sobie cudny różowy świat, kocha go i miłuje, i zawzięcie się broni przed
mądrością i prawdą, z łatwością odpierając matematyczne argumenty swym z lekka
popierdolonym końskim chujem mózgiem. Pierdolnięty od tak czyni co mu do łba
strzeli i tworzy sobie z tego logikę, taką logikę na własny użytek, tylko dla
jednego istnienia, tak prywatnie – dla siebie. Żeby było fajnie katastrofa
nadciąga dopiero jak pierdolnięty szuka wyznawców dla swej religii.
Pierdolnięcie i ostateczne jebnięcie zaczyna się, jak jeden czy kilku wyznawców
ma pewne obawy do tego ciągu nielogicznego popierdolenia. Wówczas główny
pierdolnięty wskazuje palcem innych pierdolniętych i staje się w swoim
wyobrażeniu normalnym człowiekiem. W jego oczach ten jest pierdolnięty, który
ośmieli się sprzeciwić. O bogowie i ludzie! Ja też chcę żeby mnie popierdolił
świat, bo to takie proste i miłe być pierdolniętym – można sobie beztrosko
podskakiwać na trakcie życia i mieć zajebiste samopoczucie, a wokół mijają cię
sami pierdolnięci...
R