Idź do piekła!
Zamiennie ten tytuł mógłby brzmieć „Mocz Pająka”.
Kończy się szary miesiąc – luty, zamiennie można by też rzec, że kończy się Pająk. Od dwóch tygodni miał dobrą passę, pracował na dwa etaty - do południa w Siekierze, a po południu u Bulego kręcił na ściany regipsy. Bula jest od około dwudziestu lat w stanie ciągłego remontu i pewnie za swego żywota nie dokończy tego wiekopomnego dzieła. Trudno, skończy jakaś inna Bula, a Pająk ma w sobie coś takiego dwubiegunowego, nawet doktory mu to zdiagnozowały, trzeźwy jest do rany przyłóż, a po substancji jedzie w underground. Wchodzę do Siekiery po dwudziestej trzeciej, Pająk zawsze posiaduje na dziewiątym stołku w kącie (jak na prawdziwego pająka przystało lubi kąty), ale tym razem leży w pozycji horyzontalnej w kąciku lustrzanym, mając bezpośrednią przyczepność z „podłogą Tadka”. Przekraczam go i pytam się biesiadujących:
- Pająk odjechał?
Baflo ochoczo relacjonuje:
- Najpierw wyjebał się ze stołka barowego na glebę, później chwilę spał przy stole, później się zarzygał, a potem wynieśli go na pole. Pół godziny temu wrócił na czworakach, a teraz śpi sobie tam, gdzie sobie śpi.
Dziękuję Baflowi za raport, po północy zamykamy. Baflo jak zawsze uczynny proponuje:
- To ja wyciągnę Pająka na pole.
- Dobra – udzielam przyzwolenia.
Baflo chwyta Pająka za nogi i ciągnie w kierunku drzwi, po chwili koroner i zwłoki znikają. Biorę klucze, gaszę światła i wychodzę, ale w korytarzyku znowu zastaję przywartego do gleby Pająka. Mówię do siebie na głos:
- Kurwa Baflo, czy ty nigdy nie zrobisz niczego porządnie i do końca? Miało być na pole.
Szybko oceniam sytuację: Pająk oddał na siebie mocz, na dworze jest odwilż, jak się go wyjebie za drzwi to szybko przemarznie mu dupa i pójdzie w chuj. Z taką optymistyczną diagnozą chwytam go za parę odnóży i ciągnę na zewnątrz aż podskakuje mu łeb. Pająk ocknął się i wrzeszczy ochrypłym tonem:
- Idź do piekła! Idź do piekła! Idź do piekła!
Układam go pod ścianą, zatrzaskuję kłódki, po czym litościwie proponuję:
- Pająk, chodź, pomogę ci potuptać do Bulego.
Wyraźnie nie spodobała mu się tą propozycja i drze ryja:
- Idź do piekła! Idź do piekła! Idź do piekła!
Tracę cierpliwość i odpowiadam:
- Idę do domu, do piekła się jeszcze chwilowo nie wybieram.
Zostawiam go pod murem i długo jeszcze pośród nocnej ciszy słyszę wrzask:
- Idź do piekła! Idź do piekła! Idź do piekła!
R