Generał Pizda i sierżant Dupa
W Siekierze mamy takie małe muzeum co to się nazywa „Baza Ludzi Umarłych” dwadzieścia pojazdów z archiwum bieszczadzkiego lasu, unrrowskie i z leand leasu made in US Army, udostępniamy chętnym do oglądania jak mamy czas i ochotę. Zdarzają się pasjonaci, którzy są zachwyceni, ale bywają też malkontenci, którym nic nie pasuje. Kwitują ekspozycję:
Ale tu nic nie ma.
Dzisiaj przytrafiła się nam dziwna armia, którą dowodził generał Pizda i sierżant Dupa. Przyszli w mundurach coś tam rekonstruując. Od początku podnieśli mi nerwa, bo się targowali o wstęp. Pytam się:
A ilu was jest?
Liczą się i liczą i nie mogą się doliczyć. Przeto mówię:
To jaka z was, kurwa, armia jak ni znacie swojego stanu osobowego?
Siedmiu od razu się obraziło i poszło w chuj, kilku jeszcze trwało, ale jak rzuciłem komendę „chcę rozmawiać z waszym przełożonym, bo to nie jarmark” to czterech następnych się wykruszyło. Wytrwało dwóch. Oprowadzam ich po garażu, a jeden żali się, cytuję „za ostro ich pan potraktował”, a ja na to:
W Bieszczadach na obraźliwych mamy jedną formułę – końskim chujem im w mózg.
Więcej petycji nie było. Przypowieść ta adresowana do innych oddziałów rekonstrukcyjnych jak się, kurwa, bawicie w armię to popracujcie nad odpornością na stres swych szeregowych żeby nie miękli przed zwykłym kapralem rezerwy Siekierezady.
R