Dwa
pedały psa sobie chcieć miały
Do wsi tej sprowadziły się te dwa pedały, fajnie
się stało, bo prawie wszyscy poczuli się lepiej i ci co żony w domu
napierdalali, i ci co z flaszkami za sklepem stali. Ale to było z tym
samopoczuciem tylko takie udawanie, można powiedzieć, że poczuli się zbiorowo
tylko tak na zewnątrz lepiej, a w środku było im jeszcze gorzej niż przed tym
przybyciem tych dwóch pedałów. Jak jeszcze wszyscy zobaczyli, że ten jeden
sodomita z tym drugim gomoritą małego, białego kundelka przygarnęli, jak te
porządne ludzie zobaczyli, że tym dewiantom z tym psem było jeszcze lepiej, jak
zobaczyli, że te męskie dziwki zaczęły się obnosić po wsi ze swą radością i
szczęściem z faktu posiadania tej kudłatej, białej znajdy, to się wszyscy
jeszcze bardziej wkurwili. Panowie zwabili w szary jesienny dzień białego
pieska za sklep i tam sztylem od kilofa go zajebali. Trochę głupio było babom i
chłopom na drugi dzień, jak te dwa pedały niosły na zmianę tę zakrwawioną,
białą szmatkę do domu, a jedna durna baba nawet się rozpłakała.
Tydzień
później pedały się wyprowadziły i chłopom i babom co to dupczyli się podłóg
kanonu bożego zrobiło się lepiej, że nie muszą patrzeć już w te pedalskie
załzawione oczy i bardzo się wszyscy ucieszyli, że wieś odzyskała moralność, bo
takie pedały to tylko harmonię życia we wsi rozpierdalały...
R