Dotarłem do siebie
Dotarłem do wiosny rozpasanej barwnym kwieciem.
Dotarłem do szczodrości ciepłego słońca.
Dotarłem do kwitnienia życia po śnie zimowym.
Dotarłem do śpiewu ptactwa o świcie i o zmroku.
Dotarłem do radości jaką daje sadzenie drzew w rozgrzanej ziemi.
Dotarłem do brzegu rzeki Solinki, nad którą przysiadłem na skarpie.
Dotarłem do łagodnych myśli na temat swego istnienia.
Dotarłem do tego, że oświadczyłem sobie na głos, że dotarłem do siebie.
I chwilę jeszcze patrzyłem jak woda bystrej rzeki mieni się platyną tysiąca refleksów.
I chwilę jeszcze patrzyłem jak woda bystrej rzeki nagarnia drobiny żwiru w swe zakole jak ja myśli.
I oświadczyłem sobie, że musze być tak cierpliwy jak ona to nie utracę nigdy tej świadomości, że dotarłem do siebie.
Bo nie ma chyba większej trwogi niż nie możność powiedzenia sobie, że jeszcze nie dotarłem do siebie.
R