Boska komedia


Wojtek Stolarz Podłogowy wyrwał się z jednego kręgu piekieł do wyższej sfery samoświadomości, sfery, w której człowiek może poczuć się jeszcze bardziej samotny, ale za to silniejszy, sfery, z której widać szczęśliwość ludzką jako piękną ideę (ale widzieć nie znaczy dotrzeć). Wszystko jest lepsze jednak od kręcenia się na jednym poziomie w młynie alkoholowego kręgu. Rozpiera mnie duma z siły Wojtkowej, którą wskrzesił w sobie, ten płomień, który rozdmuchał z małego ogarka. Przyznaję szczerze, że widząc go, gdy przybył na urządzeniu napędzanym ludzkimi mięśniami do Cisnej, nie wierzyłem w niego jako ten Tomasz wtykający paluchy w rany Jezusa. Myślę, że nie tylko mnie Wojtek zaskoczył, ale i tych, którzy proponowali mu substancje, proponowali, bo głupio tak samemu tonąć, zawsze raźniej w gromadzie kręcić się w tym piekielnym kręgu. Wojtku, życzę Ci byś wytrwał w swoich postanowieniach. Oto ja też uwierzyłem w Ciebie. Nie wiem jakie imię teraz przybierzesz, ale chyba tytuł WSP jest już nie aktualny, bo można go dzisiaj przetłumaczyć Wojtek Świętej Pamięci.

Oto umarł mój osobisty, tragiczny błazen. No kurwa wziął i normalnie sobie umarł.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R